Łukasz Boom-Boom Pławecki zdobył srebrny medal Pucharu Świata w Szeged w K-1 Rules. Niestety w walce finałowej odniósł kontuzję, przez co radość z medalu jest ograniczona.
Puchar Świata w węgierskim Szeged to ogromna impreza. Od wielu lat cały kickboxerski świat przyjeżdza tu, sprawdzić swoją formę. Turniej rozgrywany jest na matach (formuły semi-contact, light-contact) oraz na ringach (“ciężkie” formuły: full-contact, low-kick, K-1 Rules). Reprezentacja Polski pojechała w tym roku w wyjątkowo licznej obsadzie – oprócz 15-osobowej “ścisłej” kadry, dzięki indywidualnym sponsorom pojechało 30 kolejnych osób. A wśród kadrowiczów nie zabrakło Łukasza Pławeckiego.
Ogromna ilość uczestników całego turnieju trochę namieszała organizatorom przy rozpisywaniu grafika zawodów. Pierwsze walki zaczęły się ze sporym opóźnieniem, eliminacje – trwały aż do północy. Boom-Boom pierwszego dnia nie walczył,, ponieważ miał wolny los, czyli w losowaniu walk został wpisany o drabinke wyżej.
Akcja przyspieszyła w niedzielę – rano pojawiła się nowa rozpiska, za chwilę trzeba walczyć. Przeciwnikiem w walce półfinałowej – Czech, Thomas Beran. Walka ułożyła się po myśli Boom-Booma: szybko, dynamicznie i z pełnym przeglądem sytuacji. Po jednej z kombinacji, zakończonych kolanem na głowę – Czech był liczony. Po upływie 3 rund, sędziowie jednogłośnie wskazali na Polaka.
W popołudniowym finale zawodnik reprezentujący barwy klubowe CSS Kraków / Halny Nowy Sącz spotkał się z Białorusinem, Vinahradau Yauheni. Pojedynek od początku twardy i wyrównany. Pod koniec drugiej rundy, obaj zawodnicy weszli w mocne wymiany kolanami, jedno z nich trafilo w przedramię Łukasza i jak się później okazało złamało mu kość. Boom Boom “łapiąc dystans” dotrwał jednak do gongu kończącego rundę.
Mimo przeciwieństwa losu (prawa ręka praktycznie była nieużyteczna) – Boom-Boom wyszedł do trzeciej rundy. Polował na lewy sierp, kończący walkę przed czasem – doświadczony rywal nie dał się jednak złapać, punktując konsekwentnie. Po ostatnim gongu – sędziowie podnieśli rękę Yauheniego, natomiast Łukasz musiał zadowolić się srebrem.
Niestety kontuzja okazała się dość groźna. Po powrocie do kraju i wizytach u lekarzy stwierdzono u Łukasza złamanie z przemieszczeniem kości łokciowej, niestety oznacza to, że prawdopodobnie najbliższe walki Boom-Boom stoczy dopiero jesienią.